Sąd Najwyższy orzekł, że nawet sędzia może kłamać w swojej obronie i nie może być za to ukarany dyscyplinarnie. Nie oznacza to jednak, że nie odpowie za popełnione wykroczenie.
Sędzia nie musi przyznawać się do zarzucanego mu wykroczenia. Tak orzekł Sąd Najwyższy rozpatrujący sprawę sędziego Sądu Rejonowego, który dwukrotnie nie przyznał się do przekroczenia prędkości, ani do prowadzenia samochodu w chwili popełnienia tego wykroczenia, mimo iż wysłane przez Inspekcję Transportu Drogowego zdjęcia potwierdzały, iż był on kierowcą. Sąd dyscyplinarny I instancji orzekł dla sędziego karę upomnienia. Krajowa Rada Sądownictwa odwołała się od tego orzeczenia, uznając je za zbyt łagodne. Sąd Najwyższy nie podzielił jednak opinii KRS uznając, że prawo do obrony oznacza, że nikt nie musi przyznawać się, że popełnił określony czyn i przedstawiać dowodów, że doszło do wykroczenia. Sędzia, broniąc się, miał prawo skłamać i nie można z tego powodu karać go dyscyplinarnie.
„Mam prawo skłamać we własnej obronie” – powiedział sędzia. – „Wyrok, który zapadnie przed Sądem Najwyższym będzie miał dalsze konsekwencje, nie tylko dla sędziów, ale i dla notariuszy czy adwokatów, jako zawodów zaufania publicznego” – dodał.
Powyższe orzeczenie nie oznacza, iż sędzia nie powinien odpowiadać za popełnione wykroczenie drogowe – wręcz przeciwnie, powinien ponieść takie same konsekwencje, jak każdy obywatel. Nie można jednak dodatkowo ukarać go dyscyplinarnie za składanie w trakcie obrony zeznań niezgodnych z prawdą.